
środa, 16 czerwca 2010
Wielka przemiana,czyli jak pozbyłam się fioletów i zyskałam stare - nowe okno.






Cieszę się więc teraz słoneczkiem i nowymi poremontowymi nabytkami :))



Wreszcie sie obmalowałam,własnymi łapkami.Mam też nowe-stare okno,które ku mojej radości wpuszcza rankiem słonko do pokoju,co mnie bardzo optymistycznie nastraja,tym bardziej,ze słonka u nas "jak na lekarstwo".Oknisko stare przytargałam,oczyściłam,odmalowałam i wstawiłam w płytę z karton gipsu,bo na tej scianie mamy drugie okno w pokoju,nie wiedzieć czemu jakoś ni w 5 ni w 9 za drzwiami,zupełnie niesymetrycznie.(Przymiarkę pokazywałam we wcześniejszym poście) Nie podobało mi się,więc je po wprowadzeniu zakryliśmy płytą z karton gipsu,a teraz gdy na tej ścince zamieszkał stół-zatęskniłam za oknem...za słonkiem i wierzcie mi ,załuję,ze tak późno !!!!Malowanie zajęło mi 3 dni wyjęte z zyciorysu,przypłaciłam to bólem rąk i karku,bo wierzcie mi zamalować moje fiolety bielą i bezem nie było łatwo...ale było warto :) Zapraszam ...
wtorek, 1 czerwca 2010
Subskrybuj:
Posty (Atom)