Nie wiem jak Wy ,ale ja najbardziej lubię grudzień od samego jego początku aż do Nowego Roku.Cała te przedświąteczna bieganina dodaje mi energii, uskrzydla i napawa optymizmem. Jak tylko zaczynam sprzatać, stroić, znosic do domu coraz to nowe Świąteczne durnostojki od których karony piwniczne aż trzeszczą nabieram motywacji do działania. Nie straszne mi wówczas odstawianie gratów celem rozgonienia złej energii zamieszkujacej moje kąty. Tak, ponoć wg.Feng Shui kąty nasze złe energie gromadzą.Gromadza czy nie,moje napewno gromadza tzw." kurzowe koty",jak mawiała moja Babcia i te co jakiś czas niechybnie rozgonić należy.
W tym roku powracam do czerwieni. Po pierwsze dlatego ,że pomimo wieluuu już eksperymentów kolorystycznych podczas Świąt, czerwień dodaje tej całej białej magii ciepła, stwarza sielską atmosferę i chyba za tym zatęskniłam. Po drugie dlatego,że powróciwszy do stonowanej kolorystyki w moim "salonie" mogę sobie bezkarnie na tę czerwien pozwolić,co przez kilka Świątecznych sezonów dość skutecznie ograniczał wszechobecny u mnie fiolet.
Nie ,żebym dostojnych złotych czy srebrnych (TYLKO) ozdób nie lubiła, lubię je i napewno nie wyeliminuję tych kolorów ale samo złoto czy srebro kojarzy mi się właśnie z pięknem i dostojnością ale jednak tchnie nieco chłodem...
Obiecałam sobie wytrzymać choć do najbliższego weekendu z wyciąganiem ozdób ale chyba nie dam rady i na początek dyskretnie pokażę Wam moje nowe skarpeciska , które przymiarki na swoje miejsca juz dziś poczyniły...
Są trzy oczywiście bo tyle moja rodzinka osób sobie liczy ale jeszcze szyje się ( to "Się" to moja dobra dusza- teściowa,która bez mrugnięcia okiem spełnia moje szwalnicze zachcianki:)) czwarta nieco mniejsza dla mojej psinki, tak tak, są 4 koszyczki i na każdym zawiśnie po skarpecie...
Jestem z nich bardzo dumna, kosztowały dużo pracy ale efekt chyba jest, jak myslicie?
Do Mikołajek jeszcze kilka dzionków i wnet upchamy w nie po maleńkiej niespodziance dla każdego :))
Poza tym zagościła juz na moim parapeciku Panna Poinsecja, nieduża, ale taką właśnie chciałam na mój skromnej szerokości parapecik. Mój M. straszył, odradzał jakie to z niej trujące zielsko, ale uspokoiłam go ,że jeść jej przecież nie będziemy ...
Na koniec stoliczek przytargany z piwnicy teściów doczekał się wreszcie nowej szaty i miał "iść do ludzi" (pisałam niedawno o tym) ale zagościł w moim pokoju, tworząc z lampeczka chyba niezły duet, którego narazie żal mi rozdzielać..
A ,że konika na biegunach zawsze chciałam ,jakiegos maleńkiego chociaż , zamieszkał narazie na stoliczku taki oto ,przemalowany oczywiście jak to sie mawia -do koloru :))
Pozdrawiam serdecznie i idę pozagladać co tam u Was słychać :))) a raczej widać...
No pięknie, pięknie :) Skarpety jak się patrzy :) Ja jeszcze kartoniska gwiazdkowe mam schowane w szafie. Chyba jak nigdy ociągam się ze strojeniem domku..a o choince to nie wspomnę :) A wszystko to, ze względu na małego szkrabika, którego mamy:) Roczne dziecko to istny tajfun..:))))) Pozdrawiam cieplutko:)
OdpowiedzUsuńPiękny konik! Widzę, że na blogach rozpoczyna się świąteczne szaleństwo więc muszę się też przyłączyć. A skarpetki cudowne:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Stoliczek jest śliczny i konik też! A skarpety robią wrażenie:)
OdpowiedzUsuńJak ślicznie u Ciebie! Szafeczka super! Konik na biegunach tez mi się jakiś marzy ale ciągle nie mogę znależć odpowiedniego.
OdpowiedzUsuńBuziaczki
Skarpeto-buty są odlotowe i niepowtarzalne, cudo po prostu !!!
OdpowiedzUsuńŁadne początki dekorowania świątecznego :)
Pozdrawiam ciepło
Koniki na biegunach i ja uwielbiam, wiesz nastepny moj post bedzie wlasnie im poswiecony.
OdpowiedzUsuńSkarpety wyszly swietnie.
Pozdrawiam
Skarpety elfów są śliczne. Bardzo podoba mi się konik na biegunach. Od dłuższego czasu poszukuję może niebawem znajdę. Jutro idę kupić cyprysika. Pozdrawiam cała zasypana śniegiem.
OdpowiedzUsuńSkarpety pierwsza klasa. Koniki też sobie robię bo lubię. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńMetamorfoza stoliczka udana. Fajnie mieć taką 'posłuszną' teściową;) Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńWitam:)))fajnie u Ciebie:)))Moje mieszkanie też z okazji świąt dostaje krople czerwieni:)pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńPięknie! skarpety cudo! U Ciebie atmosferka świąteczna nabiera tempa. Moi domownicy stwierdzili u mnie bzika świątecznego w ostatni weekend...że za wcześnie na ozdoby, że w pudłach mam mnóstwo ozdób to po co mi następne. Już nie mogę się doczekać przystrajania, wieszania, wiązania :)Za parę dni i u mnie na blogu zagoszczą Święta.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko
Skoro już trafiłam to już u Ciebie zostaje. Konik piękny ale skarpety są prześwietne. Pozazdrościć teściowej.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko