Wiosna gości juz w kalendarzach od kilku tygodni ale na dworze nie zawsze ją widać. Słoneczne dni przynoszą energię i chęci do pracy i zmian, ale deszczowe mnie zawsze przygnebiają. Nie patrząc na to ,czy przymrozek jeszcze do nas powróci postanowiłam poasadzić juz na balkonie chociaż kilka kwiatków,oczywiści to brateczki i stokrotki. Ostatnie wichury nie oszczedzały ich wcale ale dzis jest już znacznie spokojniej i widzę ,że dały sobie radę.
Ponieważ od dawna nosiłam się z zamiarem pozbycia sie wszelakiej zieleni w moim mieszkaniu (oprócz roślin oczywiście),kolejno zaczęłąm przerabiać,przemalowywać,oklejać wszystkie zielone elementy. I tak pierwsza ofiara padła szafa komandorowa w kolorze olcha zielona,brrr,gdzie ja miałam rozum i oczy, ale dawno to było.... Została poprostu oklejona tapetą a boczne listwy wymienione na kolo pasujacy do drzwi i podłogi. Teraz jest w kolorze ...wafelkowym, jak go okresliła moja koleżanka. Niewiele pracy a jaka radocha :)))
To nic strasznego,jeśli macie ochotę na zmiany frontów meblowych, tapeta jest wg. mnie zdecydowanie lepszym pomysłem niz np.okleiny. Po pierwsze wybór przeogromy, jakość bardzo dobra i wystarczy tylko mocny klej, oczyścić płytę meblową papierem ściernym i do pracy.Ja tak okleiłam już ponad rok temu meble w pokoju syna i zapewniam wszystko jest z nim ok.
Następnie stół kuchenny i taborety przestały być zielone. Przemalowałam wszystko na biało, z przecierkami a blat stołu jest teraz przetarty białym woskiem i wielokrotnie olejowany. To akurat duzo żmudnej roboty, ale cieszy efekt końcowy.
Jak już walka z stołem i taboretami dobiegła końca, ogarnęłam wzrokiem moje nieco miętowe ściany i decyzja była błyskawiczna. Po godzinie stałam w progu z farbą w ręku i do dzieła. Bardzo polubiłam kolor caffe latte z beckersa lub cappucino ( w LM jest jedna w Casto druga nazwa, na ścianie to to samo,mam i jeden i drugi kolor,różnia się tzw. bazą użytą do powstania koloru). Kilka godzin gimnastyki i beż zagościł w mojej kuchni. Nie zrażajcie się malując beckersem ,ze kolor po pierwszej warstwie wydaje się...nijaki,ona potrzebuje dłuższego schnięcia i zmienia zdecydowanie kolor na przyjaźniejszy dla oka. Jest bardzo wydajna i nie chlapie mocno malując wałkiem.
Najgorszym wyzwaniem były moje zielono-szare płytki kuchenne na ścianach. Przyznam,że bałam się za nie zabrać, ale co tam, raz kozie śmierć. Porządne szorowanie, skrobanie fug ( to najgorsza robota-nie polecam) a potem już mały wałeczek i podkład Fluggera do powierzchni śliskich. To bardzo ważna część pracy,dobry grunt pod farbę, żeby zwiekszyc jej przyczepność do płytek. Na drugi dzień pozostało juz tylko malowanie dwoma warstwami farby. Nie użyłam żadnego cudu, poprostu akrylowa emalia z Dekorala a ponieważ chciałam, żeby płytki jak najbardziej przypominały kolor ścian i zlały się z nimi, pomieszałam biel,cafe late,ciut szarości, metodą prób i błędów uzyskujac wreszcie pożądany kolor.
Kolejny dzień biała fuga i tatammm, miodzio, nareszcie jasno, i niezielono!!!
Na koniec pozostały parapecik i półeczki ale to juz przy całym ogromie roboty i bałaganu było przysłowiowym pryszczem.
Wiem juz teraz ,że z zieleni zdecydowanie lubię kwiaty w moim domu. Przy zmienności upodobań naprawdę warto tworzyć wokół siebie neutralne wnętrza, gdzie kolorem dodatków mozna sobie zmieniac ich klimat tak często jak nam sie to podoba...
w kolejce czeka półka kuchenna, choć niekoniecznie tylko kuchenna, manekin o którym marzyłam od dawna, lampka prosto jak z Prowansji...ale o tym za kilka dni...
Ponieważ od dawna nosiłam się z zamiarem pozbycia sie wszelakiej zieleni w moim mieszkaniu (oprócz roślin oczywiście),kolejno zaczęłąm przerabiać,przemalowywać,oklejać wszystkie zielone elementy. I tak pierwsza ofiara padła szafa komandorowa w kolorze olcha zielona,brrr,gdzie ja miałam rozum i oczy, ale dawno to było.... Została poprostu oklejona tapetą a boczne listwy wymienione na kolo pasujacy do drzwi i podłogi. Teraz jest w kolorze ...wafelkowym, jak go okresliła moja koleżanka. Niewiele pracy a jaka radocha :)))
To nic strasznego,jeśli macie ochotę na zmiany frontów meblowych, tapeta jest wg. mnie zdecydowanie lepszym pomysłem niz np.okleiny. Po pierwsze wybór przeogromy, jakość bardzo dobra i wystarczy tylko mocny klej, oczyścić płytę meblową papierem ściernym i do pracy.Ja tak okleiłam już ponad rok temu meble w pokoju syna i zapewniam wszystko jest z nim ok.
Następnie stół kuchenny i taborety przestały być zielone. Przemalowałam wszystko na biało, z przecierkami a blat stołu jest teraz przetarty białym woskiem i wielokrotnie olejowany. To akurat duzo żmudnej roboty, ale cieszy efekt końcowy.
Jak już walka z stołem i taboretami dobiegła końca, ogarnęłam wzrokiem moje nieco miętowe ściany i decyzja była błyskawiczna. Po godzinie stałam w progu z farbą w ręku i do dzieła. Bardzo polubiłam kolor caffe latte z beckersa lub cappucino ( w LM jest jedna w Casto druga nazwa, na ścianie to to samo,mam i jeden i drugi kolor,różnia się tzw. bazą użytą do powstania koloru). Kilka godzin gimnastyki i beż zagościł w mojej kuchni. Nie zrażajcie się malując beckersem ,ze kolor po pierwszej warstwie wydaje się...nijaki,ona potrzebuje dłuższego schnięcia i zmienia zdecydowanie kolor na przyjaźniejszy dla oka. Jest bardzo wydajna i nie chlapie mocno malując wałkiem.
Najgorszym wyzwaniem były moje zielono-szare płytki kuchenne na ścianach. Przyznam,że bałam się za nie zabrać, ale co tam, raz kozie śmierć. Porządne szorowanie, skrobanie fug ( to najgorsza robota-nie polecam) a potem już mały wałeczek i podkład Fluggera do powierzchni śliskich. To bardzo ważna część pracy,dobry grunt pod farbę, żeby zwiekszyc jej przyczepność do płytek. Na drugi dzień pozostało juz tylko malowanie dwoma warstwami farby. Nie użyłam żadnego cudu, poprostu akrylowa emalia z Dekorala a ponieważ chciałam, żeby płytki jak najbardziej przypominały kolor ścian i zlały się z nimi, pomieszałam biel,cafe late,ciut szarości, metodą prób i błędów uzyskujac wreszcie pożądany kolor.
Kolejny dzień biała fuga i tatammm, miodzio, nareszcie jasno, i niezielono!!!
Na koniec pozostały parapecik i półeczki ale to juz przy całym ogromie roboty i bałaganu było przysłowiowym pryszczem.
Wiem juz teraz ,że z zieleni zdecydowanie lubię kwiaty w moim domu. Przy zmienności upodobań naprawdę warto tworzyć wokół siebie neutralne wnętrza, gdzie kolorem dodatków mozna sobie zmieniac ich klimat tak często jak nam sie to podoba...
Kolejna pracą było odnowienie stolika, ławy. to też zajęło mi wiele dzionków szlifowania, przecierania, malowania ale efekt jest baaardzooo zadowalający.
Stolik szuka nowego domku, jesli ktoś ma na niego ochotę proszę piszcie na maila
ma wymiary ok.90cm na 68cm I wysoki na 46cm
Blacik będzie oczywiście jeszcze lakierowany a szufladka dostanie nowy uchwycik :)w kolejce czeka półka kuchenna, choć niekoniecznie tylko kuchenna, manekin o którym marzyłam od dawna, lampka prosto jak z Prowansji...ale o tym za kilka dni...
Genialne pomysły!!!! oto przykład,jak niewielkim kosztem, przy dobrych chęciach można zmienić mieszkanie.I jak inspirujące! Jestem pełna podziwu!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko.
Witam,
OdpowiedzUsuńjestem tu po raz pierwszy ale wiem, że pozostanę na dłużej:)
Bardzo dużo pracy włożyłaś w zmiany kolorów a efekt naprawdę zadowalający! Masz rację, stonowane kolory nigdy się nie nudzą, resztę można nadrobić dodatkami.
Piękny stolik, bardzo lubię białe meble.
Podziwiam zapał do pracy i wyczucie stylu!
Pozdrawiam,
Ogrom pracy a efekt znakomity. Też kiedyś przepadałam za zielenią we wnętrzu, dziś bym ją ograniczyła, choć nie pozbywała się zupełnie - tak, żeby korespondowała z jasną przestrzenią. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńnapisalam maila w sprawie stolika czekam na odpowiedz karolina ch.
OdpowiedzUsuńHo, ho, ho, remont pełną parą:) Fajnie, jak można sobie przerobić wystrój własnymi rękoma, to daje dodatkową satysfakcję.
OdpowiedzUsuńStolik bardzo mi się podoba, oj bardzo, tylko raczej byłby "mały" problem z przesłaniem go do UK.
Pozdrawiam!
Pełna podziwu jestem!!! Piękne zmiany.Śliczne teraz Twoja kuchnia wygląda.Jest jaśniutko i przytulnie. I masz rację,zielone tylko kwiaty....
OdpowiedzUsuńMogę Ci ukraść tę klatkę z banerka??.( żarcik)
Pozdrawiam
wow, tytan pracy! Udowodniłaś, że dla chcącego nic trudnego i możesz być dumna z efektów! Kuchnia wygląda teraz cudnie:)Ja też pozbyłam sie zieleni z kuchni:)
OdpowiedzUsuńKobieta efektownego czynu jesteś! Nie odważyłabym się na tak radykalne, osobiście przeprowadzane zmiany:)
OdpowiedzUsuńUffff, kobieto! Zmęczyłam się samym czytaniem ;-)))
OdpowiedzUsuńAle poszłaś jak burza. Muszę koniecznie wypróbować malowanie kafelek. Chyba zacznę na próbę od grażu ;-)
Co do wnętrza masz raję. Krzykliwe kolory i modne ściany szybko się nudzą. Też wolę neutralną bazę a szaleć z dodatkami. Ale, ale! W salonie scianę mam mocno czerwoną a reszta zielone. To tak w temacie neutralnych ścian ;-)))
Podziwiam pracę. Lubię taki zapał w ludziach. A nie siedzenie przed komputerem i czekanie na cud, czyli zapał męża dla realizacji moich pomysłów. Trudno się tego spodziewać bo każdy człowiek ma inne priorytety i plany. Najważniejsze to wziąć sprawy w swoje ręce. Potem można się cieszyć efektami, podziwem znajomych i miłością bliskich. Podziwiam więc efekty.
OdpowiedzUsuńTylko proszę: rób poziome zdjęcia, żeby łatwiej było oglądać. Piękne są aranżacje i zdjęciom nie potrzeba efektów specjalnych. Naprawdę. Nawiasem mówiąc fachowi fotograficy ukośne fotki uważają za błąd w sztuce.
Przyjemnie popatrzeć na takie mieszkanko.
Matko świeta ... ja mam zielona łazienkę ... i mam dość zieleni, więc moży bym ja ta łazienkę jakoś tak złamała bielą? Czy ty w łazience takie malowanie płytek tez zda egzamin .. nie zniszczę ? Floggera mam do decupage .. to ten sam ?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Jola
Jot. tak ten sam,podkład na śliskie powierzchnie,płyty meblowe,płytki itp. musisz dobrze umyć ,odtłuścić,spróbuj,powodzenia :)
OdpowiedzUsuńWspaniałe dzieło! Przemalowanie płytek na ścianie - rewelacja! Pozdrawiam, Kalina
OdpowiedzUsuńkwiatowa30@blog.onet.pl
Jak to się stało, że dopiero teraz trafiłam na Twojego bloga?! Zainspirowałaś mnie zarówno do oklejenia szafy jak i pomalowania kafelków w kuchni (toż to można zrobić! :D).
OdpowiedzUsuń