Jesienią w moim mieszkanku słonka jak na lekarstwo.Zagląda nieśmiało koło 14, by po 15 już zniknąć za horyzontem.Wiadomo, obecnie dni najkrótsze więc chciało by się je złapać w pudełko i zostawić na potem...Ale to tylko marzenia.
Ponieważ lampy wszelkiego rodzaju po prostu uwielbiam, mam ich kilka w pokoju. Tzw. górne światło zapalam bardzo rzadko, jak już muszę się maksymalnie doświetlić, coś robiąc na przykład. Na co dzień a w zasadzie na co popołudnie rozświetla nam mrok światło lamp, by wieczorową porą ustąpić miejsca również wszech obecnym świecom...
Manekin który poczyniłam na wiosnę stał sobie skromniutki w kąciku korytarza witając gości, ale od dawna mierzyłam się z zamiarem zrobienia z niego lampy. I wreszcie zamieniłam zamiary na czyny i po dwóch godzinach ciężkiej dłubaniny mam mojego lampiszona :)
Bardzo mnie cieszy i dodaje uroku mojemu domowi w długie szare jesienne wieczory.
O ile przewiercenie(a raczej przedłubanie) korpusu jakoś poszło o tyle z noga było już gorzej, ponieważ wiercenie z góry i z dołu nijak po środku spotkać się nie mogło. Ale na szczęście mój wyrozumiały M. dopomógł mym trudom i dzięki temu kabelek wychodzi z nogi na samym dole tak jak chciałam.
Niestety "kapelusz" póki co pożyczony od innej lampy ale jak trafię na odpowiedni, na pewno zamienię :) A może macie jakieś propozycje , pomysły na kapelusz dla mojej manekinowej lampy? Podzielcie się proszę.
Nastąpiła też zmiana w pozostałych lampach. Zakupiłam dwie nowe, drewniane i jednej się dostało rozwodnioną akrylówką paćkaną po kolei biel,szarość i brąz
A drugą potraktowałam bejcą i białym woskiem. Oczywiście abażury ozdobione przeze mnie nadrukami metodą,nazwijmy ją "citra -solv", o której już pisałam nie raz(...nie dwa pewnie).
i tym oto sposobem cztery urocze lampiszony oświetlają moje eM, bo ostatnia z nich stoi na stole i służy nam głównie do codziennej pracy , bądź przyjemności buszowania po necie :)
Ta malowana akrylem i postarzana shabby chic.
To o sztucznym świetle tyle a tym czasem napawajmy się słabiutkimi już ale zawsze pełnymi uroku, energii i siły promykami zachodzącego słonka...
Pozdrawiam serdecznie zaglądających w me progi :)
Ponieważ lampy wszelkiego rodzaju po prostu uwielbiam, mam ich kilka w pokoju. Tzw. górne światło zapalam bardzo rzadko, jak już muszę się maksymalnie doświetlić, coś robiąc na przykład. Na co dzień a w zasadzie na co popołudnie rozświetla nam mrok światło lamp, by wieczorową porą ustąpić miejsca również wszech obecnym świecom...
Manekin który poczyniłam na wiosnę stał sobie skromniutki w kąciku korytarza witając gości, ale od dawna mierzyłam się z zamiarem zrobienia z niego lampy. I wreszcie zamieniłam zamiary na czyny i po dwóch godzinach ciężkiej dłubaniny mam mojego lampiszona :)
Bardzo mnie cieszy i dodaje uroku mojemu domowi w długie szare jesienne wieczory.
O ile przewiercenie(a raczej przedłubanie) korpusu jakoś poszło o tyle z noga było już gorzej, ponieważ wiercenie z góry i z dołu nijak po środku spotkać się nie mogło. Ale na szczęście mój wyrozumiały M. dopomógł mym trudom i dzięki temu kabelek wychodzi z nogi na samym dole tak jak chciałam.
Niestety "kapelusz" póki co pożyczony od innej lampy ale jak trafię na odpowiedni, na pewno zamienię :) A może macie jakieś propozycje , pomysły na kapelusz dla mojej manekinowej lampy? Podzielcie się proszę.
Nastąpiła też zmiana w pozostałych lampach. Zakupiłam dwie nowe, drewniane i jednej się dostało rozwodnioną akrylówką paćkaną po kolei biel,szarość i brąz
A drugą potraktowałam bejcą i białym woskiem. Oczywiście abażury ozdobione przeze mnie nadrukami metodą,nazwijmy ją "citra -solv", o której już pisałam nie raz(...nie dwa pewnie).
i tym oto sposobem cztery urocze lampiszony oświetlają moje eM, bo ostatnia z nich stoi na stole i służy nam głównie do codziennej pracy , bądź przyjemności buszowania po necie :)
Ta malowana akrylem i postarzana shabby chic.
To o sztucznym świetle tyle a tym czasem napawajmy się słabiutkimi już ale zawsze pełnymi uroku, energii i siły promykami zachodzącego słonka...
A na koniec ,mam,wreszcie mam, mój wyczekany dywan.
Oczywiście ,że IKEA .
No i ani się obejrzałam, posta nie zdążyłam dopisać i już trzeba włączać lampy. Idzie zmrok....Pozdrawiam serdecznie zaglądających w me progi :)
Oj ja też mam problem z brakiem światła w salonie. Zdjęcie ładne trudno zrobić:( Manekinowa lampa bardzo oryginalna. Na pewno jeszcze bardziej zyska jak dostanie odpowiedni 'kapelusz':)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
A może zamiast tego abażura to dać zwykłą szklaną kulę którą można ubrać właśnie w kapelusz ?? Bardzo fajna ta manekinowa lampa :-)
OdpowiedzUsuńsliczne sa Twoje lampy, podobaja mi sie wzystkie. Moj pomysl na abazur dla manekina to melonik, oczywiscie po odpowiedniej przerobce. Wiem, ze da ciemne swiatlo, ale za to jaki efekt:-)
OdpowiedzUsuńsciskam
B.
Super pomysł z manekinem lampą. Fantastycznie wygląda.Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPieknie zlapalas slonko ktore do Ciebie zaglada.
OdpowiedzUsuńA manekinowa lampa, nigdy takiej nie widzialam, swietny pomysl!
pozdrawiam
faktycznie od razu chciałoby sie ja ubrać w kapelusz...swietny ten manekin...bardzo klimatyczne zdjecia:))
OdpowiedzUsuńJa tez lampki weszelakie uwielbiam i mam sporo, ale pomysł z manekinem świetny, mam starego manekina i nie miałam na niego pomysłu ;))
OdpowiedzUsuńTeż nie lubię górnego światła, lampki są przytulniejsze i dają dużo możliwości zabawy światłem
pozdrawiam cieplutko:)
Ja tez wole małe lampy od górnego oświetlenia. Sporo dobrej roboty widać na fotkach. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńKochana,jak tu zajrzałam to odpadłam normalnie,co za cudeńka pokazujesz,coś niesamowitego,mi manekin sie podoba,klasa!Niedługo bedę miała taki i ja (juz tak się cieszę) będzie prezentem dla córki,ale nie mam do niego ozdobnych nóg,jest tylko prosty kikut,gdzie można takie ładne drewniane?
OdpowiedzUsuńAha napisz proszę jak pomalowałaś lampę w sensie nogę?bo tak mi sie podoba.
Pozdrawiam
Ja też myślę o kapeluszu da manekina, ale takim koronkowo tiulowym, białym, slubnym z woalką.
OdpowiedzUsuńMoże czarnym z woalką?
Z wielką kokardą tiulową z tyłu.
udawana głowa niepotrzebna, wszak kobiecej twarzy zza woalki nie widać...
Pomysł na manekino-lampę przedni!
Świetne lampy! A ta manekinowa rewelacja!!!
OdpowiedzUsuńŚlicznie u Ciebie!!
dziękuję babeczki:) jeśli chodzi o niby głowę to odpada,kula na końcu mi się nie podoba i chyba zgodzę się z jerzy_nką,co do kapelusza jej pomysłu,tylko znaleźć teraz za nieduże pieniążki taki....
OdpowiedzUsuńManekin ,lampy ,no i te podusie-są prześliczne .A dywan super .pozdrawiam
OdpowiedzUsuńFantastyczna "przeróbka".
OdpowiedzUsuńPięknie tu u Ciebie, nastrojowo i klimatycznie...rozgoszczę się na dłużej :)
pozdrawiam
Marta
Dołączam się do zachwytów nad lampą - manekinem ;-) mnie najbardziej podoba się motyw na manekinie, wyrazisty i delikatny jednocześnie.
OdpowiedzUsuń